Najważniejszy jest Duch Chrystusa – rozmowa z ks. dr Haną Tonzarovą z Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego

Skąd po 400 latach wziął się odrodzony Kościół husycki i jaka jest jego sytuacja dzisiaj – rozmowa z ks. dr Haną Tonzarovą z Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego.


W historii Kościoła husyckiego nastąpiła długa przerwa, a następnie odrodzenie w XX wieku. Na czym polega dziś tożsamość tego Kościoła?

Postrzegamy się jako Kościół reformacji, mimo że odrodziliśmy się dopiero w 1920 r. Jednak naszych korzeni doszukujemy się w XV wieku w naukach Jana Husa oraz w Kościele tradycji utrakwistycznej, który był odpowiedzią na konieczność reformy ówczesnego katolicyzmu. Przez ponad 300 lat nie mogliśmy pielęgnować swojej tożsamości. Miało na to wpływ wiele czynników. W drugiej połowie XIX wieku ówczesne Królestwo Czech było częścią monarchii Austro-Węgier. W tym samym czasie Europa przeżywała rozwój przemysłowy, a wraz z nim daleko idące przemiany w życiu społecznym. Coraz mocniej do głosu dochodziła nauka. Cała Europa znajdowała się od lat 90. XIX wieku pod przemożnym wpływem modernizmu. Kościół rzymskokatolicki odpowiedział na ten rozwój zakazami, jednak czescy księża pracowali już nad nowym programem odnowy Kościoła i, po odrzuceniu papiestwa po I wojnie światowej, zdecydowano się na realizację postulatów poprzez fakty dokonane. W ten sposób odrodził się Kościół husycki.

Czyli była to w jakiś sposób reformacyjna reinkarnacja?

Tak to można nieco humorystycznie nazwać, ale chodziło o coś znacznie więcej, a mianowicie o odradzającą się wiarę w nowoczesnym społeczeństwie. Nakreślony kontekst nauki i dialogu społecznego był wówczas bardzo ważny, zastanawiano się, jak połączyć stare z nowym.

Czy naprawdę potrzebny był odrodzony Kościół husycki? W XIX wieku znów pojawiły się jasne symptomy otwartego katolicyzmu, np. w Holandii, ale także innych krajach, które później zmaterializowały się w starokatolicyzmie.

Kościół starokatolicki miał inne źródła. Jego twórcy nie byli modernistami. W sprzeciwie wobec Soboru Watykańskiego I chcieli ograniczenia władzy papieskiej, ale pozostali katolikami. To, co stało się później, jest już zupełnie inną historią. Natomiast w odniesieniu do nowej tradycji husyckiej chodziło o ruch, który składał się zarówno ze świeckich, jak i duchownych. Nie był to tylko kler, ale też zwykli ludzie, którzy chcieli coś zmienić zarówno w życiu Kościoła, jak i w teologicznym podejściu. Oficjalny Kościół bardzo mocno się przed tym wzbraniał, ponieważ czuł się związany scholastyczną teologią. Można więc powiedzieć, że istniał już jakiś potencjał konfliktu. Do tego dochodziły oczywiście problemy o podłożu narodowościowym, ponieważ rzymskokatoliccy biskupi w Czechach byli w przeważającej mierze niemiecko-austriackiego pochodzenia. Zwykli kapłani byli Czechami. Nieustannie trwały spory o język. Po decyzji o przeprowadzeniu reformy Kościoła w Czechach bez pytania o zgodę papieża, wielu czeskojęzycznych starokatolików wstąpiło do odrodzonego Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego. Punktem łączącym była reformacja z Janem Husem na czele.

I tak po prostu, nagle, pojawia się stary dobry Hus z XV wieku?

Dokładnie! Można powiedzieć, że owo odrodzenie rozpoczęło się wraz z książką. František  Palacký wydał książkę o czeskiej historii na podstawie źródeł historycznych. Ukazała się ona zarówno po czesku, jak i po niemiecku. I nagle cała historia z Janem Husem, ruchem husyckim oraz utrakwistami znów stanęła w centrum uwagi. Kwestia ta wiązała się ze wspomnianym już wcześniej programem modernizacji oraz koniecznością przeprowadzenia reform.

Hus, podobnie jak Luter, był średniowiecznym teologiem i kapłanem. Luter inspirował się Husem i wiele z jego postulatów uznał też za swoje, co pokazał wydając dzieło De Ecclesia Husa. W liturgii oraz rozumieniu Wieczerzy Pańskiej mieli podobne stanowisko. Gdzie zlokalizowałaby Ksiądz główne różnice między nimi?

To trudne teologiczne pytanie. Tradycja luterańska jest bardzo mocno ukształtowana przez hasło sola scriptura. U Husa autorytet Pisma też był silnie obecny, jednak w swojej polemice z adwersarzami wątku Pisma tak mocno jak Luter nie podejmował. Za to Hus, bardziej niż Luter, cytował Ojców Kościoła. Najważniejszy był dla niego żywy Chrystus. A więc Chrystus, którego odnajdujemy nie tylko w Biblii, ale również w żywej tradycji. Odrodzony Kościół husycki również przyjął Pismo Święte za najwyższą normę nauczania, ale jednocześnie powiedział, że Duch Chrystusa powinien być kluczowy dla nauki Kościoła. Z Chrystusem i poprzez Chrystusa należy wykładać Biblię oraz tradycję kościelną, pod którą rozumiemy pierwsze siedem soborów ekumenicznych starożytnego i niepodzielonego Kościoła oraz czeskie teksty z IX wieku (Cyryl i Metody z ich starosłowiańskim tłumaczeniem Pisma Świętego, co dla utrakwistów w XV wieku oraz późniejszych reformatorów w XIX i XX w. było niezwykle istotne w związku z wprowadzeniem języków narodowych). Oczywiście, Kościół nasz odwołuje się również do Jana Husa oraz reformacyjnego dziedzictwa, które nastąpiło po nim. Te trzy elementy – a więc tradycja kościelna, Pismo Święte oraz osobiste doświadczenie religijne – muszą być ze sobą spójne.

Jest Ksiądz w Kościele, w którym istnieje urząd patriarchy. Są również bardzo charakterystyczne stroje liturgiczne – czarna toga z czerwonym kielichem. To są oczywiście zewnętrzne elementy rozpoznawcze, ale jakie znaczenie mają dziś dla Kościoła husyckiego?

Nazwa „patriarcha” pochodzi z pierwszych lat istnienia nowego Kościoła – chciano w ten sposób według wzorców tradycji wschodniej podkreślić suwerenność Kościoła. Wzór dla czarnej togi pochodził z czasów utrakwizmu – na Uniwersytecie Praskim, gdzie Hus przez rok pełnił funkcję rektora, używano takich właśnie tóg. A uniwersytet w Pradze był przecież intelektualnym centrum czeskiej reformacji. Tak kiedyś, jak i dziś ważną zasadą odrodzonego Kościoła jest wolność sumienia, być może nawet bardziej niż w innych wyznaniach, także u luteran, co ma szczególne znaczenie dla wolności badań naukowych, ale też dla wiary.

Czyli podobnie jak w tradycji luterańskiej…

Owszem, dlatego Luter napisał, że wszyscy jesteśmy husytami, nie wiedząc tego. Ale wracając do meritum sprawy: dla nas jest to szczególnie istotne, aby wciąż przypominać, że we wszystkich badaniach i teologicznych wywodach najważniejszych jest Duch Chrystusa.

Także to brzmi podobnie do luterańskiej zasady hermeneutycznej „co czyni/głosi Chrystusa” (was Christum treibet).

Tak, ale jest to również bardzo husyckie.

A liturgia?

Cała liturgia śpiewana jest podczas nabożeństwa w formie dialogu. Praktykujemy śpiewany dialog w Kościele. Tylko czytania wraz z Ewangelią oraz parę modlitw są recytowane. W husyckiej liturgii przeżywamy całą historię zbawienia i dwa punkty kulminacyjne – kazanie i Eucharystię. Wierzymy w realną obecność Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej i wyrażamy naszą wiarę za pomocą pojęcia „urzeczywistniania Chrystusa we wspólnocie”.

Gdzie byli husyci w XVII i XVIII wieku?

Aż do bitwy pod Białą Górą (1620) Czechy były w przeważającej części utrakwistyczne. Po tym roku wszystko się zmieniło. Habsburgowie zainicjowali silną rekatolicyzację. Albo powrót do rzymskiego katolicyzmu albo wygnanie. Około 30 tys. rodzin musiało opuścić kraj i pozostawić swoje wspaniałe pałace, jak i pozostałą własność. Włości zostały przekazane nowym właścicielom i w ten sposób nastąpiła również internacjonalizacja, a dokładniej, katolicka internacjonalizacja Pragi. Utrakwiści wyemigrowali w znacznej części i tylko nieliczni pozostali prowadząc życie w ukryciu.

Jak wygląda sytuacja Kościoła dzisiaj? 100 lat po odrodzeniu.

Między wojnami światowymi Kościół miał ok. miliona członków. To był wielki ruch. Całe parafie z kapłanami występowały z Kościoła rzymskokatolickiego i przyłączały się do nas. Kościół angażował się również na płaszczyźnie edukacyjnej i społecznej. Również język ojczysty w liturgii miał dużą siłę przyciągającą. Katastrofa nastąpiła w trakcie II wojny światowej. Naziści starali się przenieść rozwiązania z III Rzeszy na Czechy. Chcieli mieć Kościół, który będzie kolaborował z okupantem. Tę politykę prowadzili do 1942 r., a więc do zamachu na Heydricha. Po tym było jasne, że Czesi nie będą współpracować. Kościół był bardzo prześladowany. Musiał również zmienić swoją nazwę. Po wojnie mogliśmy przez chwilę nieco odetchnąć, ale tylko do 1948 roku.

Gdy przyszli komuniści presja była podobna jak za czasów niemieckiej okupacji. Także Kościół rzymskokatolicki bardzo ucierpiał. Nasi kapłani nie byli wprawdzie mordowani, ale wielu z nich zostało aresztowanych. Podobnie i świeccy. W odróżnieniu jednak do Kościoła rzymskokatolickiego czy ewangelickiego braci czeskich, nie mieliśmy żadnego wsparcia z zagranicy. Byliśmy niestety zdani na łaskę i niełaskę państwa. Komuniści chcieli wykorzystać Kościół, uważając, że husycki przełom był niczym innym, jak tylko socjalistyczną rewolucją. Chcieli z nas zrobić chrześcijańskich komunistów. Niektórzy księża poddali się tej ideologii, niektórzy stawiali opór i stracili przyznawane przez państwo prawo do sprawowania funkcji duchownego. Niełatwo mieli również świeccy. Przed kościołami stali funkcjonariusze służby bezpieczeństwa i spisywali, kto wchodził do świątyni. Później nachodzili ludzi w domach i wywierali naciski, grożąc zwolnieniem z pracy, jeśli wciąż będą chodzi na nabożeństwa. Wprawdzie wielu nie wystąpiło z Kościoła, ale po prostu przestali się pojawiać. A w obawie przed represjami woleli z dziećmi nie rozmawiać o Kościele i duchowym życiu. W latach 90., a więc po przełomie politycznym, znów nastąpiło odrodzenie. Kościoły były nabite do ostatniego miejsca po pokojowej rewolucji, nie tylko husyckie. Ale trwało to bardzo krótko, zaledwie pół roku.

Dlaczego?

Żaden z Kościołów nie był zdolny do zareagowania na nową sytuację. Za długo żyły w gettach. Po oddzieleniu się Słowacji nie było już nagle miliona wiernych, jak w okresie międzywojennym, a tylko 200 tysięcy.

Co Kościoły mogły zrobić wówczas lepiej?

Niestety nie udało nam się nawiązać kontaktu z czwartym pokoleniem od założenia Kościoła. W latach 50. i 60. Kościoły przeżywały stagnację. Chciały się skoncentrować na zadaniach społecznych i edukacyjnych, ale również to nie było proste, ponieważ państwo utrudniało tę pracę. Kościelne projekty wlekły się przez lata i jednocześnie postępowały procesy sekularyzacyjne, a zatem dość szybki spadek liczby członków. Według ostatniego spisu ludności z 2011 roku przynależność do Kościoła husyckiego zadeklarowało 40 tysięcy osób (w Słowacji ok. 1800 wiernych). Według kościelnych statystyk jest 70 tysięcy husytów. W innych Kościołach sytuacja wygląda podobnie przygnębiająco.

Jednak od paru lat w największej naszej diecezji – diecezji praskiej, która ma 108 parafii – jest więcej chrztów niż pogrzebów. Możemy więc po 25 latach po przemianach politycznych powiedzieć, że Kościół znów zaczyna powoli rosnąć. Zawdzięczamy ten fenomen nowemu pokoleniu, które urodziło się po 1989 roku. To są młodzi ludzie, którzy przychodzą do nas bez historycznych i ideologicznych uprzedzeń, ponieważ poszukują duchowości. 80% Czechów nie należy do żadnego Kościoła. Z pozostałych 20% wierni Kościoła rzymskokatolickiego stanowią 11%, a reszta to członkowie pozostałych Kościołów mniejszościowych, w tym Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego.

Jaki jest wasz pomysł na jubileusz reformacyjny? Przed kilkoma laty uroczyście obchodziliście, a wraz z wami inni chrześcijanie, 600. rocznicę spalenia Jana Husa w Konstancji. A co teraz?

Naszym wkładem jest 600 lat reformacji czeskiej. Istnieją badania naukowe, analizujące zakres wpływu reformacji husyckiej na luterańską. Nie chodzi tylko o Lutra i Husa, ale też o innych reformatorów. Ważne jest jednak, żebyśmy nie koncentrowali się tylko na historii, ale rozwijali nasze wartości i impulsy duchowe, które otrzymaliśmy od reformacji i reformatorów. Do tego dochodzi jeszcze współpraca ekumeniczna, którą namiętnie wspieramy od naszego odrodzenia. Chcielibyśmy, aby w naszym społeczeństwie następowała większa aktywność ekumeniczna i społeczna. Nasz wkład widzimy zatem w przekazywaniu społeczeństwu ducha otwartości i promowaniu życia w prawdzie. Od tego zależy nasza wiarygodność.


Ks. dr Hana Tonzarová (1973) – ordynowana na kapłankę Czeskosłowackiego Kościoła Husyckiego w 1996 roku. Pracowała w parafiach Příbram-Březové Hory (Brzozowe Góry), jest wykładowcą akademickim na Husyckim Fakultecie Teologicznym Uniwersytetu Karola w Pradze oraz Instytucie Studiów Ekumenicznych im. Jana Husa. Od 2001 roku odpowiedzialna za kontakty zagraniczne Kościoła husyckiego. W latách 2012-2015 reprezentowała Kościół husycki w komitecie przygotowującym obchody 600. rocznicy śmierci Jana Husa. Jej mężem jest David Tonzar, biskup diecezji praskiej Kościoła husyckiego.


>> Link do nabożeństwa w Kaplicy Betlejemskiej w Pradze z okazji 600. rocznicy śmierci ks. Jana Husa