Luteranie w Serbii – rozmowa z ks. Anną Petrović, proboszczem słowackiej parafii luterańskiej w Belgradzie

O sytuacji Kościoła luterańskiego i tożsamości słowackich ewangelików w Serbii rozmawiamy z ks. Anną Petrovic, proboszczem słowackiej parafii luterańskiej w Belgradzie. 


Co to znaczy być luteranką/luteraninem w Serbii?

Oznacza to przynależność do mniejszości religijnej w zdominowanym przez prawosławie społeczeństwie. Oznacza to również, że należysz do mniejszości narodowej, ponieważ luteranie w Serbii to przede wszystkim Słowacy oraz ludzie innych narodowości – np. Węgrzy, oraz że najprawdopodobniej mieszkasz na północy kraju, na dawnych terytoriach Austro-Węgier. Oznacza to również, że w twoim kościele w inny sposób sprawowana jest liturgia, która tak bardzo różni się od prawosławnej. Poza tym jest wiele innych kwestii wymagających wyjaśnienia.

Na terenach ukształtowanych przez chrześcijaństwo zachodnie jest odwrotnie – zazwyczaj potrzebny jest tłumacz, który pomoże zrozumieć zupełnie inny, nieco egzotyczny świat prawosławia. Jaka jest zatem metoda „wytłumaczenia” luteranizmu i przetłumaczenia go w kontekście serbsko-prawosławnym?

Nie jest to trudne do wyjaśnienia, a właściwie całkiem proste. Słowo Boże jest centrum naszego nabożeństwa, a jego zwiastowanie jest najważniejszym momentem liturgii. Wyjaśniam, że śpiewamy fragmenty Starego Testamentu i ewangelii oraz pieśni. Nieco trudniejsze do wyjaśnienia naszym prawosławnym siostrom I braciom jest to, że nie używamy kadzidła w liturgii i świec w taki sposób jak oni. Podczas naszych nabożeństw mówimy współczesnym językiem narodowym.

I nie czcimy ikon…

Tak, jesteśmy bardzo różni. Odnoszę wrażenie, że tradycja prawosławna kładzie nacisk na to, co ukryte, mistyczne, umiejscowione gdzieś w głębi ducha – prawosławie zaspokaja te potrzeby i tęsknoty w liturgii.

Jednocześnie to samo, choć nie w takim wymiarze, można byłoby powiedzieć o liturgii luterańskiej – ona również zawiera element ukryte…

Tak, przy czym one nie są tak mocno akcentowane podczas nabożeństwa i nie są ukazane, jak w liturgii prawosławnej.

Jak wygląda życie parafii w Belgradzie?

Parafia luterańska w Belgradzie ma właściwie dwie części – niemiecką i słowacką w jednym miejscu. Mój kolega, ks. Hans-Frieder Rabus, opiekuje się zborem niemieckojęzycznym, a ja słowackim. Nabożeństwa odbywają się w każdą niedzielę – na przemian w j. niemieckim i słowackim. Staramy się zapewnić tłumaczenie na język serbski, ponieważ niektórzy członkowie naszej parafii, będący potomkami niemieckich i słowackich luteran, lepiej posługują się językiem serbskim niż językiem przodków. Mamy również zborowników z korzeniami chorwackimi i słoweńskimi, więc i dla nich jest to o wiele łatwiejsze.

 A Serbowie?

Mamy jedynie paru serbskich luteran. Bardzo rzadko zdarza się, że Serb wstępuje do naszego Kościoła.

Dlaczego?

Serbski Kościół Prawosławny jest bardzo silny i wciąż panuje przekonanie, że jeśli jesteś Serbem to powinieneś być prawosławny.

Jest Ksiądz nie tylko proboszczem parafii luterańskiej w Belgradzie, ale również kobietą pastorem. Jakie są reakcje ludzi?

W Słowackim Kościele Luterańskim nie ma praktycznie żadnych reakcji, ponieważ pierwsza kobieta została ordynowana w 1978 roku. Mamy więc już silną i nieprzerwaną tradycję ordynowania kobiet do urzędu pastorskiego. Obecnie jest pięć kobiet-duchownych, czynnych w służbie. Dla Słowaków nie jest to zatem nic nadzwyczajnego. Jednak bycie pastorem w Belgradzie jest już czymś innym – jestem jedyną kobietą-pastorem w mieście i gdy w 2013 roku zostałam tutaj posłana, pojawiali się dziennikarze i zadawali mnóstwo pytań. Chcieli to przedstawić jako coś historycznego i sensacyjnego dla gazet lub innych mediów. Próbowałam przed tym uciekać, ponieważ za każdym razem, gdy ktoś chciał ze mną porozmawiać, to robił wokół tego wiele szumu jakbym była jedyna na świecie, pomijając zupełnie kontekst wyznaniowy. Oczywiście, że nie ma kapłanek w Kościele prawosławnym, czy rzymskokatolickim, jednak w luterańskiej tradycji jest to coś zasadniczo powszechnego.

Jakie są doświadczenia Pani Pastor w kontaktach z prawosławnym duchowieństwem, w tym biskupami w sytuacjach, gdy występuje pani jako ksiądz Kościoła luterańskiego?

Tylko pozytywne. Miałam nawet okazję poznać patriarchę Serbskiego Kościoła Prawosławnego Ireneusza. Uczestniczyliśmy wspólnie w belgradzkiej konferencji nt. dialogu międzyreligijnego, która została zorganizowana przez nasz rząd. Jako luteranie znamy stanowisko prawosławnych ws. roli kobiet w Kościele, a mimo to patriarcha okazywał mi szacunek, także wobec mojej tradycji i teologii.

Jakie są największe wyzwania Słowackiego Kościoła Luterańskiego w Serbii na kolejne lata?

Asymilacja, sekularyzm i młodzież, która coraz częściej wybiera życie zagranicą z powodu sytuacji ekonomicznej. To są najważniejsze problemy, z jakimi będziemy się zmagać w przyszłości. Coraz mniej młodzieży i młodych rodzin przychodzi do kościoła. Pochłania ich praca – czasami muszą pracować bardzo ciężko sześć, a nawet siedem dni w tygodniu, łącząc dwa lub więcej miejsc zatrudnienia, aby związać koniec z końcem. Sprawy ekonomiczne absorbują ludzi i gdy wracają po pracy do domu raczej nie myślą o Kościele. To chyba najważniejszy aspekt sekularyzacji. Mamy kilka pokoleń kształconych w systemie socjalistycznym po II wojnie światowej, co przekłada się na fakt, że dzieci w domach uczone są wielu rzeczy, ale niekoniecznie spraw związanych z wiarą, co ma bezpośrednie konsekwencje dla Kościoła. Kościół prawosławny ma podobną sytuację z tą różnicą, że mają zdecydowanie więcej członków – a zatem w odniesieniu procentowym wygląda to podobnie, ale to my mamy mniej wiernych I problem jest bardziej widoczny

Czy Kościół luterański w Serbii ma wystarczającą ilość księży?

Na chwilę obecną tak, ale w ciągu następnych lat pojawią się problemy i nie każda parafia będzie mogła liczyć na własnego księdza. Dodam, że nasi duchowni kształceni się na Wydziale Teologicznym w Bratysławie.

Jako luterańska rodzina będziemy obchodzić 500 lat Reformacji. Jakie są wasze plany w Serbii?

Na 2017 rok planujemy dwa główne wydarzenia. Jedno przeznaczone jest dla naszego Kościoła, a drugie realizujemy we współpracy z Węgrami, zarówno reformowanymi, jak i luteranami. Chcemy, aby luteranie byli bardziej widoczni w naszym kraju. Od dwóch lat przygotowujemy naszych wiernych do jubileuszu poprzez organizowanie spotkań w parafiach oraz w siedzibie biskupa w Nowym Sadzie. Mamy problem tożsamościowy, który już sygnalizowałam, odnoszący się do narodowości: jeśli spotkasz Słowaka w Serbii możesz być w prawie 100% pewny, że będzie to luteranin/luteranka, i są oni z tego niezmiernie dumni. Jednak jeśli zacznie się na ten temat rozmawiać, o ich wyznaniu to można odnieść wrażenie, że ta tożsamość jest słaba, podobnie jak I wiedza. Dotyczy to zarówno spraw historycznych, jak i współczesności. Musimy lepiej wykorzystać nasze zasoby. Możliwość prowadzenia lekcji religii w szkołach jest dla nas prawdziwym błogosławieństwem, ponieważ możemy edukować młodzież w temacie luterańskiej tożsamości. Chcemy pokazać, że jesteśmy luteranami i że to jest ten aspekt, który definiuje nas na płaszczyźnie religijnej, bardziej niż nasze pochodzenie. Musimy popracować nad naszą otwartością, aby nie zamykać naszego Kościoła na nowych członków, szczególnie jeśli mają inne tło narodowościowe.



Słowacki Kościół Ewangelicki Augsburskiego Wyznania w Serbii ma ok. 50 tys. wiernych. Kościół posiada 27 parafii w trzech diecezjach. Zwierzchnikiem Kościoła jest bp Samuel Vrbovsky. Kościół jest członkiem Światowej Federacji Luterańskiej. 

>> Oficjalna strona Kościoła

>> Zdjęcia na serwisie Twitter